Celem dzisiejszej notki jest podsumowanie minionego tygodnia, którym rozpoczęłam podjętą próbę.
Jak mi szło?
Cóż, byłam zaskoczona, ale pierwszego dnia moje myśli ani razu nie okrążyły wokół złamania zasad. Miałam ustalone z góry zajęcia, którym poświęciłam swój czas. W wolnych chwilach unikałam bezsensownego chodzenia do kuchni. Dużo wody, herbata, wieczorem trening z Mel B i dałam radę. Dobry początek.
Wtorek, dzień drugi. Do południa wszystko w najlepszym porządku, później test silnej woli, któremu podołałam. W środę udało mi się przebrnąć bez trudu, bez odczuwania, że czegokolwiek mi brakuje. Czwartek... No właśnie, czwartek. Melancholijny nastrój, brak chęci do działania - stało się. Pierwszy upadek. Nie zważając jednak na to, w piątek zaczęłam od nowa, z pozytywnym rezultatem. Sobota i niedziela (dzisiaj) nie były takie owocne pod tym względem.
Podsumowanie tygodnia.
* Wytrwałam w postanowieniu 4/7 dni.
*Ćwiczyłam 5 razy w tygodniu. (40-65min)
Jak na początek nie jest najgorzej, ale nie jestem w pełni usatysfakcjonowana wynikami mojego "odwyku". Jestem przekonana, że to dlatego, że mam wobec siebie większe wymagania, jednak muszę zrozumieć i zaakceptować stan rzeczy takim jakim jest, żeby potem pracować na jeszcze lepsze rezultaty. Mam jeszcze 6 tygodni by wdrożyć swój plan w życie. Jutro mamy nowy tydzień, to znaczy nowy start i nową motywację.
Posiłkując się lekcjami psychologi sportowej, stwierdziłam, że to dobre miejsce na wyznaczenie sobie tzw. SMART target.
Cel na nowy tydzień:
Osiągnąć MINIMUM 5/7 dni bez słodyczy.
Następnego podsumowania oczekujcie w przyszłą niedzielę wieczorem.
Po więcej motywacji zapraszam na TUMBLR
Tymczasem życzę wam przyjemnego poniedziałku i owocnego tygodnia. W czymkolwiek co sobie pozytywnego postanowicie, trzymam za was kciuki.
Pozdrawiam, Nat.
No więc czytam i czytam ! sama prowadzę bloga z tym że ja prowadzę bloga o wszystkim ! ale też własnie mam posta o sporcie ! sama kocham uprawiać wszelkiego rodzaju sporty ale niestety też nie powinnam ale blog naprawdę genialny Gratuluje ♥♥
ReplyDeletePamiętam swoje początki i to jak było trudno, ale dałam radę od ponad roku nie jem kupnych słodyczy, więc trzymam kciuki za twój sukces.
ReplyDeletePodziwiam, bo sama nie mogę żyć bez słodyczy.
ReplyDeleteja mam straszny problem z odstawieniem słodyczy, ale może dzięki Twoim radą w końcu z tym skończę.
ReplyDeleteświetny tumblr :)
http://berry-lifestyle.blogspot.com/
i tak długo wytrzymałaś :) to nie jest łatwa droga:)
ReplyDeleteBlog ciekawy, fajnie że zaczęłaś uprawiać sport ;) Ja jakieś 2 lata też zacząłem uprawiać sport a w szczególności biegi. Teraz bez biegu nie mogę żyć. Powodzenia w dalszych sukcesach :) Chociaż jeśli chodzi o słodycze to nie wiem jak możesz to zrobić ale gratuluje za wytrwałość, ja bym chyba nie potrafił :D
ReplyDelete